poniedziałek, 30 listopada 2009
niedziela, 29 listopada 2009
piątek, 27 listopada 2009
środa, 25 listopada 2009
dla gorzaty
wtorek, 24 listopada 2009
sobota, 21 listopada 2009
to i tamto, dzięki HAN
piątek, 20 listopada 2009
TAI CHI / pękło 7 lat
czwartek, 19 listopada 2009
środa, 18 listopada 2009
wtorek, 17 listopada 2009
środa, 11 listopada 2009
1989 - o burzeniu murów....
opowiadania? hm...napisane prostym językiem, mają podwójne dno, zależy kto czyta ;o)
ja przeczytałam w jeden wieczór, raz-ciach.
wtorek, 10 listopada 2009
INFILTRACJA
Występują: Leonardo DiCaprio, Matt Damon, Jack Nicholson, Mark Wahlberg, Martin Sheen, Anthony Anderson, Ray Winstone, Alec Baldwin
Reżyseria: Martin Scorsese
Produkcja: USA 2006
Reżyseria: Martin Scorsese
Produkcja: USA 2006
poniedziałek, 9 listopada 2009
piątek, 6 listopada 2009
fragment - rzecz dotyczy jesieni
" -Masz jakieś kłopoty?- troska się mąż
-Zobacz, coraz szybciej się zmierzcha - wzdycham
-To normalne, jesień. I nie jest to powód do zmartwień. (...)
- Jesień. De facto jesień.
Hej je-sień... I te rzeeeczy.
-Co?
-Tak śpiewał poeta z Częstochowy, Ireneusz Indyjski. Czy ty wiesz, że publiczność wysprzegła konie z karety Indyjskiego i wyniosła go na rękach ?
-Kogo wyniosła ?
-Indyjskiego, poetę, i to automatycznie skróciło koncert o czterdzieści pięć minut.
-Jaki koncert ?
-W Częstochowie! Ty w ogóle nie słyszysz, co mówię!
-Słyszę, jakiegoś poetę wyniesli na rękach, tak?
-No tak, ale nie słyszałeś dlaczego i nie pamiętasz jego nazwiska.
-Nie pamiętam i nie męcz mnie. - Mąż sięga po kolejną gazetę.
-Ireneusz Indyjski, bohater Gałczyńskiego, powinieneś wiedzieć. -Cisza. -Szkoda, że tak ciemno, prawda?
-Zajmij się czymś i nie marudź.
-Zajmij się czymś! Całe życie jestem czymś zajęta, pracuję jak mrówka, ciągle mam zaległości i nie poganiaj mnie, bo tracę oddech.
-To też Gałczyński ?
-Nie, Kora.
-Ależ ty masz w głowie śmietnik - dziwi się mąż".
( okładka graficznie do bani wg mnie )
-Zobacz, coraz szybciej się zmierzcha - wzdycham
-To normalne, jesień. I nie jest to powód do zmartwień. (...)
- Jesień. De facto jesień.
Hej je-sień... I te rzeeeczy.
-Co?
-Tak śpiewał poeta z Częstochowy, Ireneusz Indyjski. Czy ty wiesz, że publiczność wysprzegła konie z karety Indyjskiego i wyniosła go na rękach ?
-Kogo wyniosła ?
-Indyjskiego, poetę, i to automatycznie skróciło koncert o czterdzieści pięć minut.
-Jaki koncert ?
-W Częstochowie! Ty w ogóle nie słyszysz, co mówię!
-Słyszę, jakiegoś poetę wyniesli na rękach, tak?
-No tak, ale nie słyszałeś dlaczego i nie pamiętasz jego nazwiska.
-Nie pamiętam i nie męcz mnie. - Mąż sięga po kolejną gazetę.
-Ireneusz Indyjski, bohater Gałczyńskiego, powinieneś wiedzieć. -Cisza. -Szkoda, że tak ciemno, prawda?
-Zajmij się czymś i nie marudź.
-Zajmij się czymś! Całe życie jestem czymś zajęta, pracuję jak mrówka, ciągle mam zaległości i nie poganiaj mnie, bo tracę oddech.
-To też Gałczyński ?
-Nie, Kora.
-Ależ ty masz w głowie śmietnik - dziwi się mąż".
( okładka graficznie do bani wg mnie )
czwartek, 5 listopada 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)